Testy praktyczne
Obiektyw projektora Sony schowany jest za przezroczystym, plastikowym dekielkiem, który trzeba ręcznie zdjąć. Tu przyznamy, że bardziej podoba nam się zmechanizowana zasłona, którą stosuje w swoich projektorach wyższej klasy firma Epson. Po włączeniu projektora zasłona się elektrycznie odsuwa, a po wyłączeniu – z powrotem zasuwa i chroni obiektyw. To wygodne rozwiązanie, zwłaszcza gdy projektor zostanie zamontowany pod sufitem. Z drugiej strony – konieczność przetarcia obiektywu projektora Sony szmatką raz na miesiąc nie jest też jakimś wielkim problemem :)
Sony VPL-VW520ES oferuje z kolei elektryczną funkcję przesuwania soczewki (lens shift), powiększania obrazu (zoom) i nastawiania ostrości (focus). Wszystkimi tymi parametrami można sterować z poziomu dołączonego pilota. Ustawianie tych parametrów działa bardzo wygodnie i nie mieliśmy problemów, by dopasować obraz rzutowany z projektora do naszego ekranu. Możliwość regulacji obrazu pilotem jest o tyle wygodna, że można podejść bardzo blisko do ekranu i bardzo precyzyjnie dostroić np. ostrość obrazu.
Nie mamy w redakcji jeszcze ani jednego odtwarzacza Blu-ray UHD, więc aby przetestować pełnię możliwości projektora Sony, z funkcją wyświetlania obrazu 4K na czele, jako źródła obrazu użyliśmy komputera. Pierwsza próba z nowoczesnym laptopem do gier (z procesorem Intel Core szóstej generacji, czyli Skylake, i układem graficznym Nvidia GeForce 980M – więc naprawdę nowość) okazała się nieudana – po ustawieniu trybu 4K obraz na projektorze stawał się cały różowy. Dopiero zmiana na ultrabooka Acer Aspire S7-392 pomogła – choć dysponuje on wyjściem "tylko" HDMI 1.4 (a nie 2.0), udało nam się bez problemów ustawić rozdzielczość 3840 na 2160 pikseli. Niestety przy HDMI 1.4 niedostępny jest tryb 60 Hz - a jedynie 30 Hz.
Nie dysponowaliśmy żadnym pełnometrażowym filmem 4K (jak pisaliśmy wcześniej, naprawdę trudno o takie filmy), więc testy przeprowadziliśmy korzystając z kilkuminutowych klipów demonstracyjnych. Ich zadaniem było pokazanie możliwości obrazu 4K, więc są bardzo dopracowane technicznie i pozwalają wycisnąć ze sprzętu 4K wszystkie soki.
Obraz z projektora Sony rzutowaliśmy na ekran KraftMann o wymiarach 2,95 na 1,65 m (przekątna 3,38 m, czyli 133 cali), udostępniony nam przez firmę Chillout Group (dziękujemy!).
Pierwszy był 6-minutowy, niezwykle efekciarski film Tears of Steel, który można zresztą pobrać za darmo ze strony //mango.blender.org/. Już od razu po uruchomieniu filmu dostrzegliśmy różnicę w porównaniu do filmów Full HD. Jest bardzo wyraźna. Obraz jest niezwykle ostry i bogaty w detale. Zwłaszcza tekstury ścian czy drobne elementy jak balustrady na balkonach czy przewody elektryczne widoczne z oddali wciąż zachowują ostrość, nie widać na nich charakterystycznego aliasingu („ząbkowania”). Oglądanie filmu w 4K na dużym ekranie robi naprawdę ogromne wrażenie.
Wbudowany w projektor wentylator dość głośno szumi, co trochę przeszkadza w trakcie cichych scen. W trakcie ciemnych scen (muszą trwać przynajmniej kilka sekund) wentylator zwalnia i jest cichszy.
Kolejny klip testowy to plik prezentujący możliwości HDR projektora (sfilmowana w nocy japońska wyspa Odaiba). Projektory (i telewizory) mają zazwyczaj problemy z reprezentacją trudnych warunków oświetleniowych, więc np. w słoneczne dni obiekty pozostające w cieniu są niewidoczne, zaś te na jasnym tle wydają się być „przepalone”. Projektor Sony VPL-VW520W ES oferuje algorytmy poszerzające dynamikę obrazu HDR (High-Dynamic Range), która poprawia reprodukcję takich trudnych fragmentów. I faktycznie, projektor świetnie poradził sobie z testowym klipem – cały został sfilmowany w nocy, jednak w ciemnych obszarach wciąż można było dostrzec mnóstwo detali, a oświetlone fragmenty (lampy, oświetlone budynki) były bardzo jasne, a mimo to też były bogate w szczegóły.
Projektory Sony oferują ponadto tryb Reality Creation, który w działaniu przypomina nam trochę wyostrzający filtr w Photoshopie - „Unsharp Mask”. Po włączeniu tego trybu obraz staje się ostrzejszy – skóra na twarzy osób staje się bardziej wyraźna i realistyczna; materiał tkanin również zyskuje detali. Reality Creation działa zarówno w filmach Full HD i 4K, i nie ma negatywnego wpływu na szybkość wyświetlanego obrazu (algorytm realizowany jest sprzętowo przez projektor), więc o ile tylko nie przeszkadza nam to, że obraz będzie jeszcze bardziej „idealny” niż chciał tego reżyser, możemy tę funkcję właściwie pozostawić włączoną na stałe. Niektórym jednak obraz 4K z włączoną funkcją Reality Creation może już przeszkadzać, bo będzie po prostu… zbyt ostry. Trzeba samemu spróbować.
Projektor oferuje funkcję wyboru przestrzeni barwnej. Dostępne są nawet profesjonalne przestrzenie BT.709 i BT.2020 – ta ostatnia po raz pierwszy trafiła do projektorów konsumenckich. Umożliwiają jeszcze wierniejsze odwzorowanie kolorów w filmach i podobno niektóre materiały rejestrowane na płytach Blu-ray UHD będą już zapisywane właśnie w przestrzeni BT.2020 - projektor powinien takie materiały samodzielnie rozpoznać i uaktywnić automatycznie odpowiednią przestrzeń barwną. Można ją także wybrać ręcznie, co powoduje subiektywnie większe nasycenie kolorów, zwłaszcza czerwonego i zielonego.
Do dyspozycji użytkownika oddano też możliwość zmiany trybu kolorów. Predefiniowanych ustawień jest w sumie 8 (każdemu odpowiada dedykowany przycisk na pilocie zdalnego sterowania), m.in. "Reference" (najbardziej zbliżony do projektorów kinowych), "Film 1", "Film 2", "TV", "Photo", "Game" itd. Plus jedno ustawienie użytkownika, w którym samodzielnie może dostosować preferowane ustawienie kolorów.
Ciekawą funkcją jest możliwość powiększenia obrazu (zoom) do kinowych proporcji 2.39:1. Powoduje to lepsze wypełnienie ekranu obrazem w przypadku filmów w formacie panoramicznym – czarne pasy u góry i dołu ekranu są znacznie mniejsze.
Oczywiście projektor umożliwia też oglądanie filmów 3D. Niestety testowy egzemplarz projektora otrzymaliśmy bez okularów, więc nie mogliśmy przetestować tej funkcji.