Testowane produkty:
Budowa – z zewnątrz
Sound Stack SFQ-03 to prostopadłościan bez żadnych udziwnień – nietypowych krzywizn czy fantazyjnych dodatków. Jest to minimalistyczna stacja dokująca, o obudowie z plastiku oraz szczotkowanego aluminium. W oczy rzuca się też wszędobylska siatka, która służy bardziej jako element dekoracyjny niż ochronny. Dzięki niej sprzęt wygląda całkiem nieźle i z pewnością wielu osobom się spodoba. Co prawda na tyle widać plastikowe żebra, ale raczej nikt nie będzie tam na co dzień zaglądał.
Z tyłu, za materiałową osłoną, zamontowano otwór basrefleksu oraz głośnik niskotonowy. Na froncie, również za materiałem, umieszczono trzy dalsze przetworniki: bo bokach średniotonowe, a pomiędzy nimi wysokotonowy. Mamy więc do czynienia ze sprzętem prawdziwie stereofonicznym. Membrany minigłośników są papierowe, a ich zawieszenie, dość miękkie, wykonane jest z bliżej nieokreślonego rodzaju pianki.
Na przodzie podstawki zamontowano firmowy wtyk Apple, dzięki któremu można do stacji podłączyć nie tylko iPhone'a czy iPoda, ale też dużo większego iPada, na co nie zawsze pozwala konkurencja. Jest to możliwe za sprawą długiego gumowego pasa obok wspomnianego gniazda, który można zdemontować. Urządzenie, które zostało zadokowane, jest automatycznie ładowane. Jednak stacja nie może działać bez zasilacza, więc zabranie go w plener nie wchodzi w grę, a szkoda, bo w tej cenie byłaby to niemała zaleta.
W prawym rogu przedniej części podstawki znalazło się miejsce dla kilku wklęsłych przycisków dotykowych. Jeden to wyłącznik, dwa służą do zmiany głośności, a ostatni uaktywnia opcję U-Cube. Zdecydowanie lepszym pomysłem byłoby zastosowanie przycisków płaskich lub wypukłych, bo te wklęsłe na dłuższą metę irytują.
W lewym rogu frontu podstawki zamontowano kilka innych sensorów. Można za ich pomocą wybrać ręcznie źródło sygnału, uaktywnić tryb łączenia stacji z innym sprzętem w technice Bluetooth, przełączać się pomiędzy utworami oraz zatrzymać odtwarzanie.
Tuż pod gumową podkładką, po lewej stronie, widać kilka ikon. To symbole, które obrazują tryb działania stacji. Gdy którakolwiek jest aktywna, świeci się na biało. Widniejący tam znak UQ3 to skrót od U-Cubed. Ta technika jest w istocie filtrem DSP zaszytym w procesorze stacji dokującej. Po uaktywnieniu trybu U-Cubed brzmienie staje się bardziej przestrzenne, przynajmniej w teorii. O tym, czy ta funkcja działa jak należy, przeczytacie na jednej z następnych stron.
Dalej zamontowano szereg ikon, które sygnalizują rodzaj transportu: jedno z urządzeń firmy Apple albo wejście pomocnicze lub optyczne. Ostatni znak uaktywnia się wtedy, gdy użytkownik zdecyduje się na połączenia w technice Bluetooth.
Panel wejść i wyjść nie jest przesadnie rozbudowany, ale skoro sprzęt jest przeznaczony do współpracy z urządzeniami Apple, nie powinno to dziwić. Zamontowano jedno wejście optyczne, które pozwala podłączyć w charakterze transportu sygnału na przykład telewizor lub odtwarzacz płyt kompaktowych. Tuż obok jest jedno wejście pomocnicze (AUX), dzięki któremu można podłączyć praktycznie każdy sprzęt grający. Ostatnie jest gniazdo antenowe, do którego należy przymocować umieszczony w zestawie kawałek drutu. W ten oto sposób otrzymujemy odbiornik radiowy, którym można sterować za pomocą programu producenta lub przyciskami na froncie.
Nie zabrakło gniazda, do którego podłącza się zasilacz sieciowy, oraz tradycyjnego USB. O ile obecność pierwszego nie dziwi, to użycie czysto komputerowego – owszem. Do czego służy? Do podłączenia nośnika z muzyką? Czy to wejście serwisowe, do aktualizacji oprogramowania sterującego? Okazuje się, że to ładowarka, dzięki której można uzupełnić energię akumulatorów praktycznie każdego urządzenia przenośnego, które w ten sposób da się naładować. Przydatne, prawda?
Na tyle stacji znalazło się miejsce na pilota zdalnego sterowania w postaci prostokątnego wycięcia pośród plastikowych żeber. Mocowanie jest magnetyczne: na obudowie pilota umieszczono stalowe logo producenta, a w ściance stacji – magnesy. Nie jest to co prawda szczególnie mocne połączenie, ale jeżeli sprzęt pozostanie na swoim miejscu, z pewnością zadziała jak należy.
Jedyny akcent, który przełamuje wszędobylską czerń, to aluminiowa, jasnoszara podstawa. To właśnie na niej umieszczono tabliczkę znamionową, ale nie zabrakło też licznych perforacji, które mają za zadanie odprowadzić nadmiar gorąca ze środka.
Sześć gumowych podkładek utrzymuje sprzęt w miejscu, w czym pomaga im jego spora masa.